Nazywam się Adam Biernat. Jestem fotografem. Od dziecka marzyła mi się daleka Północ. Zaraz po studiach wyjechałem na północne krańce Norwegii. To właśnie tam prawie 500 km za kołem polarnym pochłonęła mnie fotografia. Po miesiącach spędzonych w Norwegii trafiłem na Islandię. Choć nie mieszkam tam na stałe, Islandia to moje miejsce na ziemi. Dotychczas w kraju gejzerów spędziłem trzy lata. Żyłem w islandzkiej głuszy pod słynnym wulkanem Eyjafjallajökull, a także nad spektakularnymi fiordami.
Wszystkie fotografie dostępne w sprzedaży to wynik mojej fascynacji tą magiczną wyspą. Zanurz się w świecie jak z baśni. W domowym zaciszu poczuj zapach tundry i świeżość islandzkiej bryzy. Daj się oczarować krajobrazom, które przynoszą wytchnienie i pozwalają myślom zwolnić. Czeka Cię wspaniała podróż każdego dnia.
Moje fotografie charakteryzuje galeryjna jakość. Korzystam z najlepszej technologii druku dostępnej na rynku. Używam matowego papieru klasy premium do fotografii artystycznych. Gwarantuję Ci, że te fotografie nie zaczną blaknąć nawet i za sto lat.
Ożyw swoją codzienną przestrzeń. Poczuj się wyjątkowo. Wpuść trochę islandzkiego wiatru do swojego domu!
Z czego wynika cena?
- Zacznijmy od tego, że to, co tu widzisz, to nie są plakaty, tylko autorskie fotografie kolekcjonerskie, a to coś zupełnie innego. Za granicą określa się je jako „fine art prints” lub „giclee prints”. Co je odróżnia od popularnych u nas zdjęć-plakatów? Przede wszystkim autor, odręczny podpis, jakość – spełnienie wyśrubowanych standardów galeryjnych i muzealnych. Zdjęć-plakatów nie zobaczysz w galeriach sztuki, a fotografie kolekcjonerskie jak najbardziej.
- Nie kupujesz zdjęcia stockowego, które jest masowo drukowane i możesz znaleźć je w różnych sklepach z plakatami i dekoracjami wnętrz. Nabywasz coś, w co wkładam całego siebie. Nabywasz całą paletę emocji, która towarzyszyła mi przy wykonywaniu fotografii. Oprócz tego, że kupujesz kawałek Islandii, kupujesz też cząstkę mnie – kadr przefiltrowany przez moją wrażliwość. Fotografie, które widzisz powyżej, są wynikiem autentycznej pasji, a nie biznesowych kalkulacji, słupków i wykresów.
- Duże sklepy ze zdjęciami-plakatami najczęściej działają w ten sposób: kupują licencję na fotografię stockową, masowo i tanio drukują i sprzedają. W takim procesie nie ma żadnych emocji.
- Muszę dotrzeć do wszystkich tych miejsc, a to sporo kosztuje, szczególnie w takim kraju jak Islandia. Często w bardzo trudnych warunkach muszę czekać na idealny moment, aby wykonać fotografię. Nie wspominam już o kosztach zakupu profesjonalnego sprzętu fotograficznego, monitora graficznego itp.
- Jakość druku i papieru kładzie na łopatki wszystkie zdjęcia-plakaty. Zdjęcie-plakat po kilku latach zaczyna płowieć lub zmieniać barwy. Moje fotografie będą wyglądały dokładnie tak samo nawet i za sto lat, ponieważ spełniają wszelkie standardy archiwalności. I nie jest to żaden chwyt reklamowy. Gwarantowane sto lat trwałości to też o wiele więcej niż kilkadziesiąt lat w przypadku tradycyjnych kolorowych odbitek analogowych. Matowy papier do fotografii artystycznych, którego używam, pięknie oddaje wszystkie przejścia tonalne, a fotografia na tym papierze nabiera dodatkowych walorów plastycznych – aż chce się wejść do tego świata. Koszt samego wydruku jest kilkanaście razy wyższy niż koszt wydruku zdjęcia-plakatu.